niedziela, 6 kwietnia 2014

Яσʓ∂ʓιαł Ɖяʋɢι ♥♥

Oto Яσʓ∂ʓιαł Ɖяʋɢι ☺☺

----------------------------
----------------------------

*Oczami Tessy*
Ja zostałam z mamą. Popatrzyłam na oddalającego się Harry'ego. Chciałam znowu się do niego przytulić, mimo, że przed chwilą to robiliśmy.
- Mamo, tata na nas czeka... - powiedziałam do niej cicho.
- To idź, ja zaraz przyjdę. - odpowiedziała pewnie.
- Jasne... - wymówiłam to jakoś dziwnie, po czym poprawiłam torebkę na ramieniu i wsiadłam do samochodu. - Jestem. - poinformowałam tatę i zdjęłam okulary przeciwsłoneczne. Wyjęłam lusterko i się przejrzałam w nim. Zauważyłam czarne ślady pod oczami, na dolnej linii rzęs, a kredką się nie malowałam. Nie wytarłam śladów, tylko westchnęłam, oparłam głowę na ręce i patrzyłam, ale nie widziałam... Nie skupiałam się na konkretnych ludziach. Moje myśli wciąż wracały do Harry'ego.
- Płakałaś? - w najmniej spodziewanym momencie zadał to pytanie.
- Tak... - spuściłam głowę w dół.
- Dlaczego?
- Obiecałeś mi, że będziesz na rozdaniu, a nie było cię tam...
- Nie mogłem. Musiałem coś ważnego załatwić. - wytłumaczył się.
- A nie mogło to poczekać? Kilkanaście sekund, kiedy stałam na scenie i odbierałam nagrodę, to właśnie te sekundy się dla mnie liczyły. Dziękuję za kolejną złamaną obietnicę... - znowu wypuściłam z siebie kilka łez.
- Wybacz, że mam firmę. - zaczynałam być wściekła i miałam ochotę wziąć coś ostrego i w niego rzucić, przebijając serce.
- Tak, bo to jest twoim najlepszym wytłumaczeniem i najczęstszym... Firma... - parsknęłam śmiechem i płaczem naraz.
- Jestem. Musiałam coś załatwić z dyrektorem. - wygodnie usiadła obok taty, na przodzie. - Możemy jechać. - spojrzała na mnie. Ja nie chciałam tam wtedy być. Wolałam zamyślić się i przenieść w inny świat. Wyimaginowany, co prawda, ale był ciekawszy... Nina się do mnie nie odezwie, pomyślałam. W sumie to dlaczego miałaby mi coś powiedzieć, skoro ją tak olałam.
- Zatrzymajcie się. - rozkazałam.
- Czemu? Jesteśmy niedaleko domu. Wytrzymasz minutę. - odpowiedziała spokojnie mama. Na to zdanie nie odpowiedziałam. Odezwałam się, kiedy stanęliśmy na parkingu, przed domem. Tak właściwie, to można nazwać willą albo rezydencją, bo jest taki wielki. Silnik zgasł, więc od razu wysiadłam i podbiegłam do drzwi.
- Jarvis*, otwieraj, bo jak nie, to!... - otworzył drzwi i weszłam do salonu. Rzuciłam na dużą kanapę świadectwo, dyplom i tablet, a torebkę ze sobą miałam. Zdjęłam buty i wzięłam do ręki, po czym udałam się do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Szpilki schowałam do szafki, a kopertówkę odłożyłam na półkę, obok biurka. Najpierw wyjęłam z niej telefon. Spojrzałam na wyświetlacz "Masz dwa nieodebrane połączenia, Nina". Zablokowałam urządzenie i poszłam do łazienki, która jest obok garderoby. Moja własna, prywatna łazienka... Zmyłam makijaż, zdjęłam sukienkę oraz rajstopy. Włosy rozczesałam po lakierze, które potem związałam gumką. Rozebrałam się całkowicie i weszłam pod prysznic. Umyłam się dogłębnie letnią wodą. Nie chciałam stamtąd wychodzić. Było mi nadzwyczaj miło z wodą. Po kilkunastu minutach wyszłam i od razu się wytarłam, bo zaczynało być zimno. Delikatnie wytarłam prawy nadgarstek. Owinęłam się ręcznikiem, który był już trochę mokry, i poszłam do garderoby po jakieś luźne ciuchy. Wybrałam spodnie dresowe z gumką uciskową na dole nogawek i białą bokserkę. Ubrałam wszystko po kolei. Najpierw, oczywiście, bielizna, potem reszta. Włosy związałam w niedbałego koka, a oczy lekko podkreśliłam tuszem. Kiedy wyszłam z łazienki, poczułam na sobie uderzenia chłodnego powietrza. Było tam tak ciepło... Założyłam swoje puchate kapcie.
- Tessa, chodź na kolację. - usłyszałam głos mamy, która stała pod drzwiami do pokoju i zapukała na początku wypowiedzi i na końcu.
- Dobrze, zaraz zejdę, tylko założę bluzę. - odpowiedziałam
- Czekamy na ciebie na dole. - ledwo zdążyła odejść od drzwi, a ja już wyszłam.
- Jestem. - oznajmiłam pogodnie. - No to, co dzisiaj na kolację?
- Do wyboru. Kanapki z serem, albo kurczak. - usiadłam bliżej kurczaka.
- No to ja wezmę... Kurczaka. Dawno go nie jadłam. - wzięłam sobie na talerz skrzydełko.
- Smacznego. Chcesz herbatę?
- Tak. Dwie łyżeczki cukru. - włączyłam telewizor. - Patrz, znowu o tacie mówią. - spojrzałam na kobietę, po czym z powrotem na ekran tv. - Pewnie znowu uratował świat. - zaczęłam go przedrzeźniać.
- Tessa, jak z Niną?
- Nie wiem... Podejrzewam, że nie odezwie się do mnie przez jakiś czas.
- Dlaczego tak podejrzewasz?
- Bo na rozdaniu, kiedy coś do mnie mówiła, ja po prostu sobie wyszłam z sali.
- Rozumiem. Moim zdaniem powinnaś do niej zadzwonić i ją przeprosić za to.
- Dzięki mamo, na ciebie zawsze można liczyć. - przytuliłyśmy się do siebie.
- O, jaki niecodzienny widok. - ktoś powiedział, albo tylko ja to usłyszałam w swojej głowie.
- Mamo, zaczekaj, idę do taty.
- W garażu. - krzyknęła, kiedy byłam na samym dole.
- Tato, ktoś jest w domu. Słyszałam jak mówił "niecodzienny widok" czy coś w tym stylu. - powiedziałam to jednym wdechu, aby nie dopuścić do płaczu.
- Jak to ktoś jest w domu? - pytał zdziwiony. - Jarvis, znowu kogoś wpuszczałeś?
- Nie, proszę pana. Nikt od miesiąca tu nie wchodzi, oprócz pana, pańskiej córki i żony. - odpowiedział Jarvis.
- No, masz tak dalej robić. - rzekł poważnie tata, wycierając jakąś małą paletkę brudną ścierką. - A poznałaś wczoraj kogoś?
- W zasadzie to nie... Tylko takiego jednego ucznia ze szkoły, który ze mną się uczył w klasie.
- Mam nadzieję, że go tu nie wpuszczałaś.
- Ale jak miałabym go tu zaprosić, skoro w się poznaliśmy przed salą, po rozdaniu?
- I po co tu pytanie?
- Uhh! - zaczął mnie trochę irytować. - Jarvis, która godzina?
- Jest godzina dwudziesta dwadzieścia osiem. Panny serial się rozpoczyna za dwie minuty. - odpowiedział.
- Już za dwie?! - szybko wybiegłam z garażu, przez schody, prosto do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, sięgnęłam ręką po pilot i włączyłam telewizor. - Jest! Zaczęło się! - była zadowolona, bo w końcu poznam zakończenie piątego sezonu.
- Co tak krzyczysz? - zapytała, chyba, Nina.
- Nina?1 Co ty tu robisz? Myślałam, że się na mnie obraziłaś za to.
- Oglądasz "Pamiętniki wampirów"? - zadała pytanie z ciekawością.
- Tak. Dopiero co piąty sezon się kończy, a ja już nie mogę się doczekać na szósty.
- Czyli jednak szósty będzie... - patrzyła w jeden punkt na ścianie, kiedy to wypowiedziała.
- Będzie, będzie. Somerhalder przecież zapowiedział. - dźgnęłam dziewczynę w prawy bok. - I pomyśleć, że ty należysz do TVDFamily... - zaczęłam się śmiać z tego, co przed chwilą powiedziałam.
- Hah... - zaśmiała się lekko. - Należę. I ty też należysz.
- Cii... - uciszyłam. - Jak tu weszłaś? Jarvis cię wpuścił?
- Jaki Jarvis? - zrobiła minę "wtf?" - Nieważne, ale nie. Twój tata.
- Mój tata kogoś do domu wpuścił... Wow... No to zaszalał...
- No dobra, oglądamy. Muszę wiedzieć ci stanie się z Eleną.
- A ja muszę wiedzieć czy Elena będzie z Damon'em czy ze Stefanem.
- Mówię ci, że będzie ze Stefanem.
- Nieważne! - uspokoiłam się i przyjaciółkę.
 
*Trzy Godziny Później*
*Oczami Tessy*
"Pamiętniki wampirów" się skończyły, więc moja pierwsza myśl była taka, że "moje życie właśnie straciło sens...". Wiele osób tak mówi po zakończeniu, przecież moja też może taka być.
Siedziałam na łóżku i pisałam w pamiętniku tak:

27 czerwca, 2014 r.
Drogi Pamiętniczku,
Dzisiaj było niesamowicie. Poznałam Harry'ego Styles'a. Rozmawiałam z nim jak z normalnym chłopakiem, a nie z gwiazdą. Chciałabym, aby był mój. Niestety wiem, że to niemożliwe. Co do zakończenia roku, to... Było niezwykle. Dostałam świadectwo, dyplom za osiągnięcia oraz nagrodę za naukę. Dzisiaj także zawiodłam się na jednej osobie. Tata... Tak, właśnie na nim. Nie pojawił się na rozdaniu...
Nie będę pisać za dużo, bo jestem zmęczona, a poza tym chcę jeszcze coś obejrzeć.
 
Po skończeniu pisania, zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go na biurko. Kiedy wspominałam cały dzień, miałam ochotę się rozpłakać. Nie zrobiłam tego, bo fabuła filmu chyba za bardzo mnie wciągnęła. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
 
*Rano, Nazajutrz*
Najwyraźniej rano musiał mnie obudzić. Poczułam wibracje pod lewą ręką.
- O, mój telefon. - powiedziałam zachrypniętym głosem. Spojrzałam na ekran: "Masz dwie nieprzeczytane wiadomości od Harry'ego". - Skąd on ma mój numer? - na pierwszej z nich było napisane:
 
Hej :) nie sądziłem, że napiszesz do mnie. Spotkamy się?? Harry xox.

 
Potem popatrzyłam na następną:
 
Dzień dobry, słoneczko ♥♥ Jak się spało?? Harry xox.
 
Uśmiechnęłam się do telefonu, po czym zablokowałam ekran i odłożyłam do na szafkę nocną. Poprawiłam włosy i bluzkę do spania i wstałam z łóżka. Od razu po wejściu do łazienki, umyłam twarz, zęby i ręce. Nie przebrałam się, tylko w piżamie poszłam na śniadanie.
- Dzień dobry wszystkim. - powiedziałam, a pokój był z echem, więc było mnie słychać dosyć głośno. - Jak się wam spało?
- Hej. Śniadanie jest na stole. Nie mam za dużo czasu, więc uciekam. Praca nie zaczeka... - powiedziała mama, szybkim ruchem przytulając mnie.
- No ok. Sama zjem. A tata gdzie jest?
- Sprawdź w garażu. A jeśli go tam nie ma, to pewnie jest w sypialni i śpi.
- W to wątpię. - szepnęłam do siebie, kiedy mama wyszła za drzwi. - Hmm...
 
*Pół Godziny Później*
*Oczami Tessy*
Poszłam się ubrać, po skończonym już śniadaniu, które, niestety, znowu jadłam sama. Zadzwoniłam do Harry'ego.
- Hej, pamiętasz mnie jeszcze? - zapytałam, po czym włączyłam na głośnomówiący, bo szukałam swoich krótkich spodenek.
- Tessa, jak mógłbym cię zapomnieć? - odpowiedział radośnie, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.
- A widzisz? Ja cię nie zapomniałam, bo zaledwie wczoraj się poznaliśmy.
- No tak... Wiesz co?
- Nie wiem. Powiedz.
- Chcę się z tobą spotkać. Może być dzisiaj o 19:00 w "Luxury"?
- O, wow. - byłam pod wrażeniem. - Czyżby randka? - spytałam siebie pod nosem, ledwo co wymawiając każde słowo. - Pewnie. Przyjedź po mnie o 18:30. Będę gotowa. - założyłam spodenki i wyłączyłam tryb głośnomówiący.
- Super. A czy ja wiem gdzie ty mieszkasz?
- Podejrzewam, że wiesz...
- No ale podejrzewasz.
- A wiesz gdzie ostatnio w Malibu był wybuch bomby?
- Na 10880 Malibu Point 90256, Malibu w Kalifornii. Zgadłem?
- Zaniemówiłam... Ty znasz mój adres... Ale tak, zgadza się. - stałam tam jak wryta.
- No to do zobaczenia.
- No pa. - pożegnaliśmy się. Teraz mi tylko zostało poczekać, aż będzie wieczór.
- Hej, rozmawiałaś z kimś? - zajrzał do mnie tata.
- Tak, z koleżanką.
- To dobrze. Ja idę na śniadanie. Chcesz coś?
- Nie, jadłam przed chwilą. - cała w motylkach czekałam na wieczór...

-------------------------------------------
-------------------------------------------

Oto jest i dwójka ♥♥
Jesteś - skomentuj ☺
Niedługo Яσʓ∂ʓιαł тяʓɛcι //Kathy ♥♥

piątek, 4 kwietnia 2014

Яσʓ∂ʓιαł Ƥιɛяωƨʓʏ ♥♥

Oto Яσʓ∂ʓιαł Ƥιɛяωƨʓʏ ☺☺

----------------------------
----------------------------

*Oczami Tessy*
Siedziałam w firmie z tatą, mamą oraz Niną. Gdyby mojej przyjaciółki tam ze mną nie było, stałaby się zła rzecz. Znowu to samo, pomyślałam, po co ja tu jestem potrzebna? Minę miałam wściekłą i znudzoną. Chciałam się stamtąd jak najszybciej wynieść.
- Tak, ale dlaczego akurat teraz jest mu to potrzebne? - zapytała moja mama tatę.
- Mnie nie pytaj. To ty tu kierujesz firmą. - odpowiedział, drapiąc się po głowie.
- Twoją firmą. - mama zaczynała być lekko wkurzona na niego.
- Za co oni się tak kłócą? - spytała mnie po cichu Nina, po czym poprawiła włosy, zakładając je za ucho.
- Nie wiem. - udzieliłam odpowiedzi.
- Aha. A o co w tym wszystkim tak właściwie chodzi? - wstałyśmy z krzesełek i oddaliłyśmy się troszkę od biurka, które stało przy samym, wielkim oknie.
- No więc, jak dobrze wiesz, mój tata jest "spadkobiercą" rodzinnej fortuny i tych wszystkich budynków. - podkreśliłam wyraźnie słowo "wszystkich". - A mama była jego sekretarką, potem stała się jego dziewczyną i tak do żony.
- Nie pytam się o związki, tylko o firmę. O co chodzi z tym?
- Mój dziadek założył ją z niewiadomych przyczyn. Po jego wypadku, tata, czyli słynny Tony Stark, w wieku 21 lat przejął kontrolę nad nią. No więc, tata wprowadził kilka zmian.
- Możesz jaśniej? - zniecierpliwiła się trochę.
- Jasne. - odpowiedziałam pozytywnie - Zmiany wyglądały tak, że pozbył się jednego budynku, po jego wybuchu. Wiesz, była walka na dachu. Tak jak powiedział to publicznie, nie produkuje się w tych zakładach amunicji i broni do wojska. Kilka miesięcy temu, tata skonstruował tak jakby zbroję, ale współczesną. Jak się pospieszymy, to może ją nawet zobaczysz.
- Aha. Mogłaś tak od razu. Wiele zmian...
- A to jest gabinet taty, a nie mamy.
- To czemu ona tu zasiada?
- Nie ona, tylko moja mama... To po pierwsze, a po drugie, to tata nie może, bo jest zajęty, więc "ona" tu zasiada. - zrobiłam cudzysłów w powietrzu, kiedy mówiłam słowo "ona". - Teraz rozumiesz?
- Ale dlaczego twój tata nie może? Przecież to jego firma.
- Nina, jeśli zadasz mi jeszcze jedno pytanie, to wiedz, że wieczorem przyjdę do twojego domu i cię uduszę w środku nocy.
- Dobra, dobra, nie zadaję więcej pytań. Tylko weź mi odpowiedz na to ostatnie.
- Jakie? Odpowiem i koniec z pytaniami.
- Dlaczego twój tata nie może pracować w firmie?
- Bo... Ma coś innego ważnego do robienia, w garażu, więc tam robi całą dobę. A potem mama się dziwi, czemu tata ma czasami ataki paniki, strachu i potrzebę chronienia.
- Kogo chce chronić?
- Coś mówiłam, prawda? Ale ok, ostatnie. - pokiwała głową na znak, że się zgadza. - Chce najbardziej chronić mamę, o to mnie nie pytaj, bo nie wiem czemu akurat tak, a mnie na drugim miejscu. No to jest tak. Teraz opowiem ci, dlaczego siedzi w garażu przy czymś nawet w nocy. Jakieś dwadzieścia lat temu, został porwany i umieszczony w "więzieniu" w Afganistanie, aby zrobił rakietę z rzeczy "Stark Industries", od tamtej pory jest serce nie działa najlepiej. O tym później.
- No dalej mów. Chcę znać dalszą część historii.
- Ok. - pokiwałam głową. - Po zniszczeniu Nowego Jorku, co było niedawno, ma wrażenie, że zaraz stanie się coś złego, dlatego nie może spać. - podkreśliłam słowo "może". - Nie, że nie chce, ale nie może. A dzieje się to, ponieważ, przypomina mu się taka sytuacja z tego ratowania Nowego Jorku, kiedy spadał, prawie się zabił. A mama i ja wtedy wracałyśmy z Waszyngtonu. Podobno dzwonił do niej, ale nie odebrała. Oglądała wiadomości w telewizji.
- Spoko. Potem mi opowiesz wszystko w szczegółach, bo teraz nie mamy za dużo czasu.
- Tessa, jedziemy do domu! - zawołał mnie tata
- No, nie mamy... - przyznałam jej rację. - Tato, poczekaj, tylko się pożegnam z przyjaciółką. Do jutra, tak? - przytuliłyśmy się. - Idę.
- Wzięłaś torebkę? - zapytał mnie, kiedy wychodziliśmy.
- Nie. - moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
- No to leć. - pokazał mi windę.
- Ale chyba nie aż tak dosłownie.
- No nie, ale się pospiesz, bo czasu nie ma. - popędzał mnie.
- Przecież idę. - znalazłam się w gabinecie u mamy, czyli głównym pomieszczeniu w całym budynku.
- O, wróciłaś? - zdezorientowana mama mnie zaskoczyła tym pytaniem
- Nie, ja tylko... Po torebkę... - jąkałam się, ale jakoś powiedziałam.
- Aha, dobrze. To idź, bo się spóźnisz. - uśmiechnęła się
- Ok, no to... - mówiłam niezręcznie - Na razie! - krzyknęłam, po czym wybiegłam. Biegłam tak do samochodu.
- Jesteś nareszcie.
- Jak to nareszcie? Nie było mnie kilkanaście sekund. - uśmiechnęłam się jak gdyby nigdy nic.
- Możemy jechać? - odwrócił się w moją stronę, a ponieważ siedziałam z tyłu, musiał to zrobić do tyłu. - Spóźnisz się na występ. Pamiętasz?
- Tak, pamiętam. Ale tato, to jest zakończenie roku. - oznajmiłam. A po moim tonie głosu można było poznać, że mi się tam nie chce iść.
- Musisz. To jest bardzo ważna data, dla ciebie, jak i dla mnie.
- No ok... - odpowiedziałam naburmuszona.
- Ktoś tu się obraził... - przedrzeźniał mnie tata, co jakiś czas spoglądając na mnie z przedniego lusterka. Słyszałam to, mimo tego, że miałam słuchawki na uszach, ale za to nie włączyłam muzyki. Kilkanaście minut później dojechaliśmy do domu. Zaparkował samochód w garażu, po czym wyszłam z podziwem.
- To wszystko to twoja robota?! - głośno zapytałam z pełnym podziwem w głosie.
- Tak. - odpowiedział z dumnym uśmiechem.
- Czyli to dlatego w nocy tutaj też jesteś... - przyznałam mu rację.
- No tak. Gdyby mnie tu wtedy nie było, to nie byłoby tego.
- Wow... To jest... - zatkało mnie, gdy okręciłam się dookoła własnej osi. - Te samochody też są twoje?!
- Wszystko co się tu znajduje jest moje! - zachwyt w jego głosie można było poznać z odległości kilku kilometrów.
- Dobra, to ja ci już nie zawracam głowy. Idę się przebrać.
- Nie czekaj na mnie, wiesz jak dotrzeć tam?
- Nie wiem... Ale chyba pójdę na pieszo, albo Nina z rodzicami po mnie podjedzie.
- Dobra, zaczekam na ciebie. Spiesz się...
- Idę przecież. - wyszłam z garażu i zaczęłam się śmiać. Sama nie wiem z czego, ale jakiś powód chyba był. Doszłam do swojego pokoju, włączyłam muzykę, zamknęłam drzwi na klucz, po czym otworzyłam szafę. Nie miałam się w co ubrać na koniec roku szkolnego, a musiałam wyglądać wyjątkowo. Musiałam... Do tej piosenki akurat nie można było nie tańczyć, więc trochę poruszałam biodrami, nogami i ręką, bo w drugiej trzymałam telefon. Kilkanaście minut wybierałam odpowiednią bluzkę i spodnie. Po długim i dogłębnym zastanowieniu się, ostatecznie doszłam do wniosku, iż powinnam wybrać kremową, krótką sukienkę. Potem ułożyłam odpowiednio włosy i zrobiłam perfekcyjny makijaż. Na ostatku zostawiłam sobie wybieranie odpowiednich butów. Zdecydowałam się na 17-centymetrowe, czarne szpilki. Spojrzałam na siebie w lustrze po raz ostatni.
- Wyglądam jak milion dolarów... - powiedziałam do siebie po cichu. Zdjęłam szpilki i założyłam baleriny, aby wygodnie zejść na dół. Wzięłam białą kopertówkę, a do niej włożyłam telefon. Doczepiłam do torebki łańcuszek i wyszłam z pokoju. Chwilę później byłam na schodach, jak się schodzi do garażu. Zmieniłam buty na szpilki. Baleriny schowałam do szafki. Było zupełnie cicho, kiedy przechodziłam przez próg drzwi garażowych. Odgarnęłam włosy, robiąc wrażenie na tacie.
- Wyglądasz jak miliard dolców. - stwierdził z szokiem, a jego oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
- Oj weź... Bo się zarumienię... - zakryłam twarz rękoma i na oślep w jakiś sposób trafiłam do auta.
- Nie ten samochód. - zapukał w szybę. Opuściłam ją i zrobiłam oczy smutnego i proszącego psa.
- Ale dlacego? - specjalnie tak powiedziała.
- Tu jest rejestracja "Stark 4", a poza tym silnik nie działa. Muszę go w końcu zrobić...
- A tam jest "Stark 3", więc co to za różnica? - wysiadłam z auta i skrzyżowałam ręce.
- Jaka różnica? Tamtym dojedziemy szybciej, a u niego, jak mówiłem, silnik się popsuł.
- Nie no, ok. Ale mamy niewiele czasu. Popatrz na zegarek. - pokazałam palcem zegar wiszący nad jedną z gablotek z narzędziami.
- Wsiadaj, bo się spóźnisz. - wsiadłam i uderzyłam się w palec. Jak to dobrze, że nie zepsułam sobie paznokcia, pomyślałam i się chwilę zamyśliłam. Tak nad czymś myślałam, że zanim się obejrzałam, byliśmy pod salą. - No to powodzenia.
- Nie dziękuję. - pomachałam tacie, który właśnie odjeżdżał z parkingu.
- Hej Tessa. - przywitała mnie serdecznie Nina zanim do końca popatrzyłam na salę pełną różnych osób, których niekoniecznie znałam.
- Zaczekaj chwilę. - oderwałyśmy się od siebie, przerywając uścisk.
- Czemu? Na co mam czekać?
- Albo mi się wydaje, albo widziałam tu mamę. - odpowiedziałam poważnie.
- Nie wydaje ci się. Ona tu jest i właśnie na ciebie czeka. - była tego pewna, bo dało się to usłyszeć.
- A wiesz gdzie ona teraz może być?
- Sprawdź przy scenie. - pokazała ręką.
- Dobra, ja zaraz wrócę... - odeszłam od Niny i skierowałam się do sceny. Widziałam mamę z trzema nauczycielami, wykładowcami na moim i Niny uniwersytecie.
- O, Tessa. - zwróciła się do mnie. - Pewnie już znacie moją córkę, Tessę.
- Tak. Tessa to niezwykła uczennica. - odrzekł jeden z panów.
- Jak na ten wiek jest niewiarygodnie utalentowana i mądra. - dokończył drugi. Trzeci z nich się nie odezwał.
- Ma 18 lat, a już kończy uniwersytet... - mama puściła jedną, ale dumną łezkę z oka. Była ze mnie dumna, wiedziałam to.
- Oj mamo, bo ja też zacznę płakać. - przytuliłam ją.
- Proszę spojrzeć na zegarek, toż to trzeba zaczynać ceremonię rozdania świadectw. - powiedział poważnie dyrektor, który stał niedaleko mojej osoby.
- Dobrze, to ja idę do Niny, bo zaczynają za chwilę. - słowa skierowałam do niej, po czym znalazłam się obok przyjaciółki.
- A tak przy okazji, to ślicznie wyglądasz. - oznajmiła ironicznie.
- Dziękuję i... Czemu z ironią? - spojrzałam na nią z miną "dlaczego ja?".
- Tak mi się jakoś powiedziało... - stwierdziła.
- Zaczynają, chodź, bo zajmą same najlepsze miejsca. - ceremonia była w połowie, a ja nadal patrzyłam po twarzach ludzi, czy czasem nie ma tu taty. Nie było... A przynajmniej ja go nie widziałam... Głos dyrektora, a zarazem prowadzącego uroczystość, wyrwał mnie z myśli.
- Tessa Alexandra Stark. Zdobyła świadectwo z nagrodą oraz z wyróżnieniem stopnia naukowego w dziedzinie fizyki zaawansowanej i matematyki zaawansowanej. - wręczył mi kartę, dyplom oraz tablet. Tylko się nie rozpłacz, wmawiałam sobie. Podziękowałam po cichu dyrektorowi za tytuł i zeszłam ze sceny.
- Gratuluję. - powiedziała radośnie Nina i przytuliła mnie.
- Nie masz czego mi gratulować... - odrzekłam, po czym z moich oczu zaczęły spływać pojedyncze łezki, rozmazując przy tym pole widzenia.
- Jak to czego nie mam ci gratulować? - słyszałam, że była zdziwiona tym co powiedziałam.
- Taty tu nie ma... - miałam ochotę się rozpłakać, więc zabrałam torebkę, świadectwo oraz nagrody, po czym szłam po czerwonym dywanie, który akurat był na samym środku, pomiędzy rzędami, kierując się ku wyjściu z sali. Kiedy wyszłam, zostawiłam rzeczy pod ścianą, oparłam się tyłem o nią i rozpłakałam do reszty. - Tato, dlaczego cię tu nie ma? - spytałam samą siebie. Usiadłam obok tablicy. Kilka minut później usłyszałam czyjś głos nad sobą. Niechętnie podniosłam głowę do góry. O co zobaczyłam, to był szok.
- Hej. Nie płacz... - pomógł mi wstać. - Czemu płaczesz? - przytulił mnie.
- Mojego taty tu nie ma... - jego ramiona mocniej mnie objęły.
- Z tego co widzę, zdobyłaś najwyższy tytuł jaki można zdobyć. Więc w czym problem?
- Bo tata mi obiecał, że będzie na rozdaniu... A go nie ma, nie przyjechał. Zignorował to... - popatrzyłam na jego twarz.
- Jak masz na imię? - popatrzył na mnie.
- Tessa Alexandra Stark. A ty jesteś Harry Styles. - niepewnie się uśmiechnęłam po wypowiedzeniu jego nazwiska.
- To ty jesteś córką słynnego Tony'ego Stark'a? - zapytał dla pewności.
- Tak... Ale nie ma tu powodów do dumy.
- Czemu?
- Jest sławny na całym świecie. To dlatego wiele osób chce być moimi przyjaciółmi.
- Ze względu na tatę?
- Właśnie tak. - przyznałam mu rację. - Wiesz co? Nie sądziłam, że z tobą, słynnym Harry'm Styles'em, można normalnie i poważnie porozmawiać.
- Dziękuję?
- Haha... Nie dziękuj, taka jest prawda. A ja muszę ci podziękować.
- Za co?
- Za to, że mnie wysłuchałeś. - poczułam, że na moim policzku jest łza.
- Nie płacz... Znowu...
- Nie zamierzam. - uśmiechnęłam się szczerze, tak, uśmiech był szczery. Jego palec sprawnie musnął mój policzek, odgarniając łzę. - Dziękuję... - wyszeptałam, tuląc się do niego.
- Hej, samochód twojego taty ma rejestrację "Stark 3"? - oderwaliśmy się od siebie, a ja od razu zmrużyłam oczy, po czym założyłam okulary przeciwsłoneczne, aby nie widział, że płakałam i popatrzyłam w tamtym kierunku. Odruchowo wzięłam rzeczy do ręki.
- Tak... To on... Harry, poznaj moją mamę. - powiedziałam, kiedy zauważyłam kobietę, wychodzącą z sali.
- Dzień dobry. Pani musi być słynną Pepper. - ukłonił się i pocałował w dłoń, jak prawdziwy dżentelmen.
- Dzień dobry. Tak, to ja. - odpowiedziała promiennie.
- Dam ci swój numer. - szepnął mi do ucha, na co ja przygryzłam dolną wargę, bliżej prawego kącika ust. Wyjęłam z torebki karteczkę i ołówek i podałam mu. Zapisał numer oraz e-mail, no i oczywiście imię. - Jakbyś miała jakiś problem, to zadzwoń. Na razie, ja muszę iść. - pomachał mi. Ja zostałam z mamą...

------------------------------------
------------------------------------
Taki trochę... Inny...
Jeśli tu jesteś, zostaw komentarz, to nic nie kosztuje ☺ ☺ // Kathy ♥♥

czwartek, 3 kwietnia 2014

βσнαтɛяσωιɛ ♥♥

βσнαтɛяσωιɛ ♥♥


 
Ƭɛƨƨα Δℓɛϰαи∂яα Ƨтαяκ
Ɯιɛκ: 18 lat
Ʋяσ∂ʓσиα: 16 listopada 1996 roku w Nowym Jorku
Ɔσś σ иιɛʝ: Ładna blondynka. W przeciwieństwie do kawałów o blondynkach, jest mądra. Ma brązowe oczy oraz szczery uśmiech. Skończyła uniwersytet wcześniej niż inni studenci. Postanawia iść na studia, ale nie jest do nich przekonana. Jest wiecznie uśmiechnięta, mimo, że ma sławnego tatę. Jej mama prowadzi firmę, która należy do jej taty. Nie lubi tego, że każdy lubi ją ze względu na sławę. Jej najlepszą przyjaciółką jest Nina. Tessa jest geniuszem, odziedziczyła po tacie,  z fizyki jądrowej, teoretycznej, kwantowej, cząstek elementarnych, ciała stałego, matematycznej, statystycznej, atomowej oraz materii skondensowanej, także matematyki: logika i podstawy, algebra, analiza, geometria, topologia, matematyka dyskretna, statystyka i rachunek prawdopodobieństwa, matematyka stosowana oraz badania około matematyczne. Świetnie włada językami obcymi: hiszpański, angielski, niemiecki, rosyjski, chiński (zaawansowany), japoński (nie całkiem), włoski, koreański.
 
 
 
Иιиα ˩αʋяα Ƨмιтн
Ɯιɛκ: 18 lat
Ʋяσ∂ʓσиα: 2 czerwca 1996 roku w Miami
Ɔσś σ иιɛʝ: Tak samo jak Tessa, ukończyła uniwersytet wcześniej. Jest ciemną blondynką. Ma oczy koloru niebieskiego. Zawsze uśmiechnięta, zawsze tryska pozytywną energią. Nie umie tyle z fizyki co Tessa, ale nadal się uczy. Z matematyki nie jest na razie geniuszem. Wie co robi źle i uczy się na własnych błędach. Języki zna: hiszpański, angielski, niemiecki, rosyjski, chiński (zaawansowany), japoński (całkiem), włoski, koreański. Jest mistrzem w dziedzinie biologii. Do Nowego Jorku przeprowadziła się z rodzicami, kiedy miała zaledwie 2 lata.
 
 
 
Ħαяσℓ∂ "Ħαяяʏ" Є∂ωαя∂ Ƨтʏℓɛƨ
Ɯιɛκ: 20 lat
Ʋяσ∂ʓσиʏ: 1 lutego 1994 roku w Londynie
Ɔσś σ иιм: Ma zielone oczy i jest wysoki. Jest szatynem. Lubi lekko niższe dziewczyny od siebie. Miał problemy z nauką, kiedy był jeszcze w podstawówce. Pochodzi z Londynu, ale z rodzicami się przeprowadził do Nowego Jorku w wieku 10 lat. Jest piosenkarzem od czterech lat (od 2010 r.).
 
 
Δитнσиʏ "Ƭσиʏ" Є∂ωαя∂ Ƨтαяκ
Ɯιɛκ: 41 lat
Ʋяσ∂ʓσиʏ: 3 lipca 1973 roku w Nowym Jorku
Ɔσś σ иιм: (w Google Grafika znajdziecie zdjęcie). Człowiek o silnym charakterze. Po rodzicach odziedziczył fortunę i firmę broni dla wojska. Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miał 21 lat. Na świecie znany jest z tego, że należy do grupy AVENGERS. Jest agentem. Jego żoną jest Virginia "Pepper". Jak twierdzi, nie jest narcyzem. Playboy. Zapatrzony w siebie i Pepper. Nie może spać w nocy, bo ma wrażenie, że zaraz coś złego się stanie oraz chce za wszelką cenę chronić Pepper i Tessę. Geniusz fizyki i matematyki. Właściciel "Stark Industries".
 
 
Ѵιяɢιиια "Ƥɛρρɛя" Ƥσттƨ
Ɯιɛκ: 39 lat
Ʋяσ∂ʓσиα: 18 sierpnia 1975 roku w Warszawie
Ɔσś σ иιɛʝ: (w Google Grafika znajdziecie zdjęcie). Żona Tony'ego. Jej tata zginął w wypadku, który spowodował na ulicy w Nowym Jorku 20 lat temu. "Zabił" rodziców Tony'ego. Wie o pracy męża dla Agencji AVENGERS. Po mężu nazywa się Stark. Pochodzi z Polski. Mówi same dobre rzeczy o mężu. Jest prezesem w firmie "Stark Industries". Obecnie pokłócona z nim. Jej najlepszą przyjaciółką jest Elena, która także pracuje w tej firmie.
 
---------------------------------------
----------------------------
-------------------
-----------
-----
--
 
Wiem, że trochę dziwnie mi to wyszło, ale oglądałam Iron Man III, więc taka wena na Bohaterów mnie naszła, ale lekko pozmieniałam opisy postaci. Jeśli Wam coś nie pasuje czy coś, możecie mnie po prostu zapytać ☻☻
 
P.S. Nathy, jeśli to czytasz, to wiedz, że:
1. Jestem w Nowym Jorku;
2. Nina to tak naprawdę ty.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się Rozdział Pierwszy ☻
P.S. 2. Do Tony'ego i Pepper nie dodawałam zdjęć, bo te twarze są stałe. Zajdziecie ich w Google Grafika ☺☺//Kathy ♥♥